Jak zachodnie instytucje wzmacniają Bractwo Muzułmańskie

Plakat przygotowany przez FEMYSO (organizację młodzieżową ze środowiska islamistów), który miał być finansowany przez Radę Europy i Unię Europejską. Ostatecznie instytucje nie poparły projektu. (żółty emblemat R4bia nie był elementem plakatu)
Plakat przygotowany przez FEMYSO (organizację młodzieżową ze środowiska islamistów), który miał być finansowany przez Radę Europy i Unię Europejską. Ostatecznie instytucje nie poparły projektu. (żółty emblemat R4bia nie był elementem plakatu)
Analizując z jakich powodów Bractwo Muzułmańskie rozwija się w Europie wskazuje się zwykle na zewnętrzne finansowanie, osadzenie we wspólnocie imigrantów, dyskryminację muzułmanów, a mało mówi się o podejściu uczestników życia politycznego do organizacji.

Udostępnij:

Austriacka instytucja naukowa Dokumentationsstelle Politischer Islam opublikowała raport pod tytułem „The Muslim Brotherhood in Germany and Austria: Documenting Testimonies of Four Insiders. Autorzy dokumentu, Sergio Altuna z hiszpańskiego Elcano Royal Institute oraz Lorenzo Vidino z amerykańskiego George Washington University, oprócz tego, że rzucają nowe światło na rozwój ruchów radykalnych w krajach niemieckojęzycznych, zwracają też uwagę na zasadnicze trudności, przed którymi stoi badacz europejskiej aktywności Bractwa Muzułmańskiego. Przeszkody te wynikają nie tylko ze specyfiki samej organizacji, ale także z określonej polityki poszczególnych rządów oraz działalności szeregu innych podmiotów, od organizacji NGO po media.

Bractwo Muzułmańskie działa w Europie w sposób zakonspirowany. Jego członkowie i aktywni działacze oficjalnie odżegnują się od związków z tym islamistycznym ruchem. Często zaprzeczają nawet istnieniu struktur Bractwa na Starym Kontynencie. Tym, którzy je demaskują, zarzucają nierzetelność, a nawet uleganie teoriom spiskowym. Rozmyty i niejawny charakter tej organizacji sprawia, że badacze, dziennikarze czy politycy mają utrudniony dostęp do wiedzy; przekłada to się na działalność islamistów w sferze publicznej.

Decydenci, członkowie ruchów obywatelskich oraz dziennikarze, nie mając pełnego obrazu, zapraszają przedstawicieli Bractwa Muzułmańskiego do rozmaitych oficjalnych inicjatyw, legitymizując tym samym ich pozycję. Jak piszą autorzy raportu, „ludzie bliscy Bractwu Muzułmańskiemu stanowią statystycznie dość mały, ale za to bardzo aktywny element społeczności muzułmańskiej w każdym kraju europejskim. Byli oni również powodem ciągłej debaty wśród europejskich decydentów i komentatorów z powodu trzech nakładających się czynników: ich domniemanej ekstremistycznej natury, legalności większości ich działań oraz nieproporcjonalnie wysokiego statusu i wpływów na sferę publiczną” (s. 6).

W literaturze fachowej nie ma zgody na temat natury Bractwa Muzułmańskiego. Cześć badaczy i publicystów uznaje tę organizację za instytucjonalną formę obecności islamskiego konserwatyzmu, która w społeczeństwie demokratycznym ma prawo do obecności i aktywności. Niektórzy nawet twierdzą, że jest to przejaw islamu obywatelskiego, służącego integracji mniejszości muzułmańskiej z Zachodem, który jednocześnie umożliwia zachowanie silnego poczucia tożsamości. Optyka w dużej mierze zależy od przyjętego paradygmatu metodologicznego (np. krytyka kolonialna) oraz postawy światopoglądowej (akceptacji ideologii multikulturalizmu). Eksperci w sprawach bezpieczeństwa (w tym członkowie służb specjalnych) zazwyczaj nie podzielają tego punktu widzenia, wskazując na następujące problemy:

  1. Bractwo Muzułmańskie utrudnia integrację muzułmanów z zachodnim społeczeństwem poprzez promowanie postaw separatystycznych;
  2. Ich akceptacja wolności obywatelskich i przywiązanie do liberalnego porządku prawnego są pozorne i służą infiltracji struktur społecznych. W istocie motywowani są nienawiścią do Zachodu; pozostają de facto radykałami zakładającymi maskę demokraty;
  3. Instrumentalnie traktują gotowość zachodnich polityków do dialogu ze światem islamu; w ten sposób wzmacniają własną pozycję stając się samozwańczymi przedstawicielami całej społeczności muzułmańskiej.

Jak podkreślają autorzy, istnieje wyraźna tendencja do ignorowania informacji płynących ze służb specjalnych, którzy cyklicznie podają informacje na temat zagrożeń. Zwalczenie wpływów Braci Muzułmanów stanowi wyzwanie nie tylko na poziomie świadomości społecznej, ale także legislacyjnym. Większość podejmowanych przez nich działań mieści się w granicach prawa. Przypadki sięgania po mowę nienawiści, wzmacnianie antysemickich nastrojów, wspieranie Hamasu czy aktywne angażowanie się w konflikt w Syrii, mimo tego, że nie są wcale rzadkie, obciążają jedynie konkretne podmioty (lokalne stowarzyszenia islamskie, konkretnych działaczy), pozostawiając „głęboką tkankę” Bractwa nienaruszoną.

Istnieje rozdźwięk między raportami służb specjalnych, które nie pozostawiają złudzeń co do charakteru samego Bractwa i jego wpływu na społeczeństwo, a działaniami i poglądem polityków, dziennikarzy, działaczy kościelnych czy pracowników organizacji pozarządowych.

Dzięki temu bez przeszkód jego sympatycy mogą głosić kontrowersyjne kazania, zbierać fundusze, budować meczety oraz prowadzić szkoły – nawoływanie do wprowadzenia w Europie porządku islamskiego mieści się bowiem w zakresie konstytucyjnych swobód. Fakt, że nie sięgają po przemoc (w przeciwieństwie do dżihadystów), a ich działalność jest monitorowana, ale nadal legalna. Istnieje rozdźwięk między raportami służb specjalnych, które nie pozostawiają złudzeń co do charakteru samego Bractwa i jego wpływu na społeczeństwo, a działaniami i poglądem polityków, dziennikarzy, działaczy kościelnych czy pracowników organizacji pozarządowych.

Statystycznie członkowie Bractwa Muzułmańskiego stanowią nieliczną mniejszość w środowisku muzułmańskim. Jednak mają oni nieproporcjonalnie duży zakres wpływów. Napędzani religijno-polityczną wizją nie tylko zdolni są do ogromnego wysiłku, ale także mogą korzystać z bardzo dużych zasobów organizacyjnych i finansowych. Część funduszy pochodzi z krajów muzułmańskich, część pozyskiwana jest w samej Europie. Bractwo Muzułmańskie „zdołało stworzyć skomplikowaną sieć meczetów, organizacji charytatywnych, szkół, instytucji, zajmujących się lobbingiem i prawami obywatelskimi oraz wiele innych podmiotów, które zaspokajają potrzeby lokalnej społeczności muzułmańskiej. Od żłobków po zakłady pogrzebowe, od certyfikatów halal po media, Bractwo stara się zaspokoić wszystkie możliwe potrzeby europejskich muzułmanów” (s. 7).

Ten stan rzeczy sprawia, że inne organizacje muzułmańskie nie są w stanie stworzyć przeciwwagi dla swoistego monopolu Bractwa, które stara się najpierw organizacyjnie, a następnie ideologicznie przejąć kontrolę nad muzułmanami żyjącymi w Europie. Ułatwia mu zadanie dostęp do polityków, agencji rządowych, lokalnej administracji oraz mediów. Oczywiście istnieją organizację islamskie, które nie mają związków z Bractwem Muzułmańskim, ale ich wpływy są zasadniczo niezbyt duże.

Rządy zachodnich państw stoją obecnie przed zasadniczymi dylematami, dotyczącymi współpracy z Bractwem Muzułmańskim w wielu dziedzinach. W tym kontekście pojawiają się istotne pytania o prawo do prowadzenia własnych szkół, kształcenia nauczycieli, wyznaczania kapelanów w wojsku, więziennictwie i policji, prowadzenia akcji informacyjnych w środowisku imigrantów i uchodźców. Zasadniczy problem stanowi brak wiarygodności Bractwa jako potencjalnego partnera w zwalczaniu postaw radykalnych wśród muzułmanów. 

Z nakreślonego w raporcie obrazu można wyabstrahować kilka zaleceń, które pozwolą przywrócić właściwe proporcke reprezentacji społeczności muzułmańskiej, przy jednoczesnym ograniczeniu wpływów islamskich radykałów. Nie chodzi tutaj o wielokrotnie zgłaszane już postulaty ograniczenia wpływów samych organizacji islamskich poprzez kontrolę przepływów finansowych, zmianę modelu kształcenia imamów czy wprowadzenie przepisów przewidujących kary za napastliwą i agresywną promocję islamizmu.

Zmiana bowiem powinna obejmować podejście szeregu instytucji: polityków na szczeblu centralnym oraz lokalnym, dziennikarzy i działaczy organizacji pozarządowych, a także duchownych, bo to dzięki nim w dużej mierze Bractwo Muzułmańskie buduje swoje wpływy. W interesie społecznym pozostaje również troska o to, by publikacji raportów służb specjalnych na temat zasadniczych zagrożeń towarzyszyła kampania społeczna, skierowana do dziennikarzy, duchownych, nauczycieli czy działaczy społecznych.

Wnioski i rekomendacje formułowane przez służby specjalne powinny być impulsem do podjęcia szerzej zakrojonych działań zarówno na poziomie administracyjnym, jak i prawnym. Należałoby wprowadzić stosowne procedury tak, żeby raporty opracowywane przez służby nie pozostawały jedynie na papierze; za nimi powinny iść określone decyzje polityczne, jak np. zakaz przekazywania środków publicznych dla organizacji, pod adresem której służby zgłaszają uzasadnione zastrzeżenia. Listę taką mógłby aktualizować minister spraw wewnętrznych.

Rzecz jasna nie chodzi o prosty automatyzm, lecz o to, żeby wiedza i doświadczenie funkcjonariuszy nie pozostawały niewykorzystane. Można zaryzykować nawet twierdzenie, że bez „instytucjonalnej kroplówki” Bractwo Muzułmańskie w Europie byłoby stosownie do liczby swoich członków ruchem niezbyt istotnym, wpływowym czynią go bowiem publiczne fundusze, media czy współpracujący z nimi politycy, a nie – jakby mogłoby się wydawać – rzesza gorliwych wyznawców.

〉〉 Przeczytaj także podsumowanie wizyty dr Lorenzo Vidino w Polsce i wnioski dla kwestii islamu politycznego w naszym kraju.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn