W jednej z części satyrycznej powieści fantasy „Świat Dysku” Terry Pratchett przedstawia narastające napięcia pomiędzy krasnoludami a trollami w obliczu zbliżającej się rocznicy „Bitwy w Dolinie Koom”. Obydwie rasy przybyły do stającego się wielokulturową metropolią Ankh-Morporok, a składająca się z przedstawicieli różnych gatunków Straż musi poradzić sobie z odwieczną wrogością, kradzieżą obrazu przedstawiającego bitwę oraz morderstwami krasnoludów, o które oskarżane są trolle.
Świat Dysku w Leicester
Pod koniec września w Leicester rozpoczęła się seria coraz bardziej przemocowych walk między młodzieżą z dwóch społeczności – hinduskiej i muzułmańskiej (w większości pakistańskiej). W trakcie starć 25 policjantów zostało rannych i aresztowano 47 uczestników.
Bezpośrednią przyczyną, która zapaliła rosnącą niechęć, był mecz krykieta pomiędzy Indiami a Pakistanem, rozegrany w 28 sierpnia w Dubaju. W mieście jednak napięcia narastały od miesięcy, a oliwy do ognia dolewała retoryka docierająca do Wielkiej Brytanii z subkontynentu indyjskiego.
Obydwie strony oskarżały się wzajemnie. Muzułmanie twierdzili, że hinduscy nacjonaliści (Hindutva), zwolennicy premiera Narendry Modiego, maszerowali przez dzielnice zamieszkałe przez muzułmanów wykrzykując rasistowskie hasła. I rzeczywiście miały miejsce marsze, na których pojawiały się okrzyki „Chwała Panu Ramie”. Hasła te w Indiach poprzedzały przemoc wobec muzułmanów. Z kolei Hindusi obwiniali muzułmanów, że ściągają z innych miast, takich jak Bradford i Birmingham posiłki, by potęgować problemy. Dochodziło też do ataków na lokalne meczety i hinduskie świątynie, spalono szafranowe flagi mające religijne znaczenie.
„Teraz mieli zbyt wiele krasnoludów i trolli – nie, poprawka, miasto wzbogaciły rosnące, dynamiczne społeczności krasnoludów i trolli”
Terry Pratchett „Łups!”
Spośród zatrzymanych podczas zamieszek w wrześniowy weekend oskarżono trzy osoby. Jedną ze społeczności hinduskiej za posiadanie broni oraz dwie osoby ze społeczności muzułmańskiej, za posiadanie „ostrego narzędzia” oraz za „wywoływanie zamieszek na tle rasowym”.
Napięcia między Indiami a Pakistanem
Co prawda policja i liderzy społeczności apelowali o spokój, ale nastroje podgrzewały interwencje z Delhi i Islamabadu. Obydwie stolice domagały się, żeby rząd Wielkiej Brytanii podjął działania chroniące ich społeczności. Minister spraw zagranicznych Indii potępiał przemoc i „akty wandalizmu wobec hinduskich przybytków i symboli religijnych”. Z kolei Pakistan twierdził, że ich społeczność jest traktowana islamofobicznie, co potwierdzały także jednostronne doniesienia Al-Jazeery.
Wzrost ultrareligijnych i nacjonalistycznych nastojów w Leicester bez dwóch zdań miał źródła w zdarzeniach geopolitycznych na subkontynencie indyjskim, tysiące kilometrów od Wielkiej Brytanii, oraz w polityce wzmacniania religijnej i narodowej tożsamości w obydwu państwach. Jednak trzeba zauważyć, że w Indiach nie ma praktycznie dnia, by gdzieś nie dochodziło do spięć między mniejszością muzułmańską a hindusami. Konflikt pomiędzy obydwoma krajami miał też już o wiele gorętsze momenty i nie skutkowało to napięciami w Leicester, które, jak podkreśla wielu komentatorów, od lat uchodziło za miejsce udanej integracji.
„Ostatnio w Ankh-Morpork pojawiało się coraz więcej głębinowców, choć raczej nie spotykało się ich poza dzielnicami krasnoludów. (…) Miejskie krasnoludy traktowały ich z respektem, szacunkiem i – trzeba to przyznać– z pewnym zakłopotaniem, jak szacownego, ale trochę pomylonego krewniaka.”
Terry Pratchett „Łups!”
Brak spójności społecznej
Podstawowym problemem jest niechęć elit do zauważenia, jakie ryzyko niesie ze sobą ideologia wielokulturowości. Łatwiej zrzucić odpowiedzialność na pochodzące z obcych krain osoby o nacjonalistycznych czy fundamentalistycznych poglądach niż wziąć odpowiedzialność za uprawianą przez dekady politykę unikania integracji, czy nawet też asymilacji. Jeżeli przyjmiemy za bezpośrednią przyczynę konfliktu wcześniej wspomniane wydarzenia w państwach pochodzenia, należy zadać sobie pytanie: dlaczego brytyjskich obywateli interesuje bardziej kraj pochodzenia niż ich obecna ojczyzna?
Leicester jest jednym z najbardziej wielokulturowych miast Wielkiej Brytanii, gdzie większość mieszkańców określa się jako nie-biała. Dogmatem multikulturalizmu jest pokojowa egzystencja obok siebie różnych kultur i religii, która ma wynikać z wzajemnego poszanowania owych kultur i powstrzymania się od ingerencji, a to ma prowadzić do integracji. Jego zwolennicy odrzucają tzw. tygiel kulturowy, w którym kultury mieszają się i integrują do jednej kultury dominującej. To przekonanie o pokojowym współżyciu irytuje wypowiadającą się dla „The Guardian” muzułmańską działaczkę Rumę Ali. „Widać jest problem, widać, że tak nie jest (religie nie żyją pokojowo ze sobą – przyp. autora), dlatego oni ze sobą walczą. Jest problem, ponieważ brakuje dialogu”, twierdzi Ali.
Jeżeli sięgnąć pamięcią do roku 2010, kiedy miały miejsce duże zamieszki w Londynie, które skutkowały podpalaniem domów i plądrowaniem sklepów, już wtedy widać było bałkanizację miasta. Mieszkańcy tworzyli patrole, żeby chronić swoje mienie i bezpieczeństwo. Były patrole muzułmańskie, hinduskie, sikkhijskie, były też patrole białych. Można powiedzieć, że wynikało to także z miejsca zamieszkania, ale byłoby to wyjaśnienie ślizgające się po powierzchni sytuacji.
Drugim czynnikiem, wynikającym z ideologii wielokulturowości oraz będącym pokłosiem krytycznej teorii ras, jest mimowolne nawet tworzenie hierarchii grup według niezrozumiałych kryteriów „uprzywilejowania”. Według tego podejścia, im ktoś jest wyżej w tej hierarchii, tym bardziej jest uprzywilejowany, a tym samym musi być poddany większej krytyce. Nietrudno było dostrzec, że wiele głosów w debacie po zamieszkach mówiło krytycznie o hinduskim nacjonalizmie, ale już pojęcia „radykalnego islamu” czy „islamskiego fundamentalizmu” nie pojawiały się za często. To jest nie tylko opis sytuacji, ale i zła prognoza na przyszłość, bowiem trudno oczekiwać, że Hindusi zaakceptują wyłącznie swoją winę.
Trzecim elementem, prawdopodobnie obecnym już w wielu innych historiach związanych z bezpieczeństwem, są social media. Wiele nagrań i informacji krążących w mediach społecznościowych, rozprzestrzenianych poprzez Whatsapp, pokazywało wyolbrzymiony obraz napięć między społecznościami, powodując, że do miasta ściągali kolejni młodzi ludzie w ramach solidarności z pobratymcami. Połowa aresztowanych drugiego dnia zamieszek pochodziła spoza Leicester. Kłamstwem okazała się także historia o obecności Hindutvy w zamieszkach. Jak pokazało dochodzenie brytyjskiego think tanku Henry Jackson Society, informację o udziale ekstremistycznych ugrupowań hinduskich kolportowano, żeby zmobilizować muzułmanów z innych miast. Jednym z kreujących taki przekaz był Anjem Choduary skazany za przestępstwa terrorystyczne kaznodzieja nienawiści.
W mediach społecznościowych kolportowano jednak niepotwierdzone informacje już wcześniej. 12 września pojawiły się doniesienia o trójce Hindusów napastujących muzułmańską nastolatkę, dwa dni później zdementowane przez policję. Krążyło też wideo z autobusem, który miał wozić Hindusów na marsze przez muzułmańskie dzielnice, tymczasem GPS pojazdu wskazywał, że w tym czasie był na Isle of Wight. Sam początek zamieszek też miał związek z plotką w social mediach hinduskich, że grupa muzułmanów porwała nastoletnią Hinduskę.
Czwarta przyczyna to jest właściwie połączenie warunków zewnętrznych, wielokulturowości i mediów społecznościowych. Żyjemy w czasach, gdzie następuje globalizacja napięć między społecznościami, które to napięcia za pomocą mediów społecznościowych z łatwością przenoszą się pomiędzy państwami i kontynentami. Oznacza to, że mieszkańcy danego obszaru mogą być podatni na informacje z zewnątrz bardziej, niż ze strony liderów społeczności. W takim środowisku informacyjnym utrzymywanie kruchego pokoju pomiędzy tymi społecznościami poprzez porozumienie na poziomie lokalnych przywódców religijnych będzie niemożliwe.
Dochodzenie w tej sprawie trwa. U Pratchetta w Ankh-Morporok okazało się, że skrajne środowiska dążyły, przez podsycanie nienawiści pomiędzy trollami a krasnoludami, do przejęcia kontroli nad swoimi pobratymcami. Sprawę rozwiązał wyjazd Straży do miejsc pochodzenia i rozwiązanie historycznego problemu tam na miejscu. I tu raczej kończą się analogie między światem znajdującym się na skorupie gigantycznego żółwia, a naszą kulą ziemską. Rozwiązanie sporu hindusko – muzułmańskiego czy indyjsko – pakistańskiego jest daleko poza możliwościami brytyjskich polityków. Jak się wydaje, jedynym długofalowym rozwiązaniem, byłoby tu odejście od ideologii wielokulturowego braku integracji i praca nad budowaniem identyfikacji z tożsamością brytyjską, a nie tożsamością miejsc pochodzenia.
O podżeganiu do nienawiści przeczytasz także tutaj: