Debata wokół masowej imigracji przechodzi od emocjonalnych dyskusji nad konkretnymi przypadkami do opcji, w której klarują się różne postawy ideologiczne i propozycje podejścia do rozwiązania problemów, jakie imigracja generuje lub stwierdzenia, że nie generuje żadnych.
Poszczególne instytucje także zaczynają określać swoje zdanie w tej sprawie. NATO na szczycie w Madrycie w czerwcu uznało sterowaną masową imigrację za zagrożenie hybrydowe i postrzega je z perspektywy bezpieczeństwa. Mniej więcej w tym samym czasie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) uznał za sprzeczne z prawem wspólnotowym litewskie prawo, które nie będzie rozpatrywać wniosków od osób nielegalnie przekraczających granicę. Tym samym trybunał położył akcent na prawa humanitarne poszczególnych imigrantów. Litwa jednak odrzuca wyrok TSUE.
Z kolei Komisja Europejska wraz z Radą Unii Europejskiej ponownie dyskutują nad odpowiedzią na kryzysy migracyjne i z informacji dochodzących z tych prac wynika, że zniknie pomysł relokacji obowiązkowej.
Debata, czasami bardzo ostra, toczy się także wewnątrz państw. Dania i Wielka Brytania konsekwentnie realizują pomysł hot spotów poza swoimi krajami, gdzie wnioskujący o azyl będą oczekiwać na decyzję, a w przypadku Wielkiej Brytanii, jeżeli zostanie udzielona ochrona międzynarodowa, to przez państwo, w którym przebywają, w tej konkretnej sytuacji przez Rwandę.
Protesty wobec wysyłania uchodźców do kraju odległego od tego, do którego pragnęli się dostać, z dużo mniejszymi perspektywami gospodarczymi, rodzą pytanie, o co chodzi w prawie o uchodźstwie. Czy o zapewnienie bezpieczeństwa życia i swobód politycznych, czy też o zapewnienie dobrobytu ekonomicznego? Program odsyłania do innych miejsc, oczywiście nie jest skrojony tak naprawdę pod uchodźców, lecz pod potrzeby imigrantów ekonomicznych, których wizja trafienia w odległe miejsce ma odstraszyć od prób wykorzystania systemu azylowego dla poprawy swojej sytuacji ekonomicznej.
Do tego wszystkiego należy dodać rozwój sytuacji międzynarodowej, powodujący, że migracja stanie się palącym problemem Europy, a więc wzrost destabilizacji na Sahelu, kryzys gospodarczy i żywnościowy, który dotyka region MENA, czy migracje stymulowane przez Rosję i Białoruś.
Biorąc pod uwagę powyższe warto omówić, jak wyglądają poszczególne stanowiska obecne w tej debacie. Czego domagają się ich reprezentanci, z jakich postaw wychodzą i z jaką krytyką się spotykają?
Stanowiska uszeregowano od najbardziej otwartych na imigrację do najbardziej zamkniętych.
Nie dla granic
Ugrupowania i osoby reprezentujące to podejście sprzeciwiają się jakiejkolwiek kontroli granicznej i kontroli imigracji, są przeciwnikami deportacji. Opowiadają się za swobodnym poruszaniem i prawem ludzi do pozostawania w dowolnym miejscu, które wybiorą. Na stronach przeciwników granic można przeczytać, że „bezpieczna granica to taka, która nie istnieje”.
W skrajnych przypadkach, co jest w pewien sposób konsekwencją zanegowania granic, takie ugrupowania i osoby występują też przeciwko państwo i narodom. Uważają je za byty sztuczne, nienaturalne, ideologiczne, a migracje ludności traktują jako naturalne procesy, które miały miejsce przez całą historię przed pojawieniem się granic.
Ta strona debaty oskarża także państwa, że poluźniły restrykcje i kontrolę nad przepływem kapitału, przepływem dóbr, ale nie godzą się na zniesienie kontroli nad przepływem ludzi. Uważają, że bogate państwa, wyzyskując Globalne Południe, sprzedając broń na tereny konfliktów, przyczyniając się do kryzysu klimatycznego, jednocześnie blokują wejście na swoje terytorium ludziom uciekającym z regionów, gdzie owe bogate państwa odpowiedzialne są za wszelkie katastrofy.
Taki pogląd i ruch popularny jest w środowiskach skrajnej lewicy, wśród anarchistów czy libertarian. Może zdobywać sympatie spoza tego środowiska poprzez przedstawianie tragicznych historii poszczególnych imigrantów i wykorzystując empatię zdobywać sympatyków.
W wersji łagodniejszej, przedstawionej w komiksie libertariańskiego ekonomisty Bryana Caplana nie chodzi o zniesienie granic i państw, a o zapewnienie nieograniczonej możliwości imigracyjnej. Caplan traktuje migracje jako generatory bogactwa i uważa, że państwa powinny pozostawić decyzji pracodawcy to, czy chce zatrudniać imigranta, czy też decyzji właściciela mieszkania, czy chce je wynająć. Takie podejście sprawi zdaniem Caplana, że być może spadną początkowo płace pracowników krajowych, ale napływ nowych osób da impuls rozwoju ekonomicznego poprzez wzrost konsumpcji, co w efekcie odbędzie się z korzyścią dla wszystkich. https://www.newyorker.com/culture/annals-of-inquiry/the-case-for-open-borders
Argumenty przeciwko tym pomysłom to zarzut masowego w efekcie eksodusu osób z krajów biedniejszych do krajów bogatszych, zamieszki polityczne, upadek państw dobrobytu społecznego i spowodowane tym napięcia społeczne. Padają też zarzuty, że pomysły takich osób jak Caplan są w interesie wielkiego biznesu, który z chęcią zatrudniałby w zakładach nisko opłacanych pracowników. W dodatku brak kontroli granic może też ułatwić przenikanie elementów potencjalnie niebezpiecznych z punktu widzenia funkcjonowania państwa. Przez większość komentatorów propozycje te uznawane są jako utopijne.
Rozszerzenie kategorii osób objętych prawem do azylu
Środowiska optujące za tym rozwiązaniem przedstawiają argumenty, że nie tylko wojna czy prześladowania polityczne uniemożliwiają ludziom rozwój w ich miejscach zamieszkania. Wskazują na wzrost zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi, wzrostem temperatur do poziomów uniemożliwiających życie na danym terytorium, czy też powodującym, że dotychczasowa forma utrzymania, taka jak rolnictwo, będzie niemożliwa do wykorzystania. W ten zakres wchodzi też stan permanentnej biedy czy niedożywienia, który powoduje, że również te osoby nie są w stanie w pełni korzystać ze swoich praw i życia.
Charakterystyczną narracją jest tu odejście od mówienia o prawach do uchodźstwa, czy o osobach szukających azylu, a zamiast tego skupianie się na ludziach szukających lepszego życia, co jest nośne emocjonalnie jako argument za otwieraniem granic dla takich migrantów, ale nie ma unormowania prawnego. Praktycznie dalsze rozszerzenie tej kategorii jest nieograniczone, stąd pojawia się ze strony tych środowisk kontrargument o „fetyszyzacji” rozdziału na uchodźców i imigrantów. W skrajnej sytuacji prowadzi to do podobnych rezultatów jak w punkcie pierwszym, bo właściwie nie ma różnicy pomiędzy decyzją, czy rezygnujemy z kontroli przepływu ludności, czy też tak rozszerzamy kategorie prawa pobytowego, że i tak załapią się praktycznie wszyscy.
W tę stronę podążały też zapisy Global Compact for Migration (GCM) przyjętego przez większość państw oenzetowskiego Paktu na Rzecz Migracji. Z jednej strony, gwarantując suwerenność państwom w kwestii prowadzenia polityki imigracyjnej zapisy GCM utrudniają jednocześnie deportację imigrantów przybywających nielegalnie, zachęcają do legalizacji pobytu takich osób i sprowadzania rodzin, czy uznawania nieformalnego doświadczenia zawodowego jako podstawy zatrudnienia. Dokument stara się zagwarantować podobną ochronę prawną nielegalnym imigrantom ekonomicznym jak uchodźcom.
Krytykę tego dokumentu można przeczytać na naszej stronie. https://securityforfreedom.org/wp-content/uploads/2018/11/Pakt-migracyjny-ONZ-ideologia-zamiast-fakto%CC%81w.pdf
Poza organizacjami tworzącymi i wspierającymi GCM podobną perspektywę można odnaleźć w opiniach dużej części środowiska akademickiego zajmującego się migracjami.
Podobnie jak w przypadku wcześniejszej grupy, rozszerzenie kategorii osób, które mogą starać się o jakąś formę ochrony międzynarodowej, czy pobyt tolerowany, napotyka na zarzut, że będzie skutkować coraz większą migracją, z takimi samymi skutkami jak wyżej. Trudne jest też do określenia, kto jest ofiarą na przykład kryzysu klimatycznego – czy tylko rolnik, który nie może już uprawiać ziemi, czy także osoby z innych zawodów, co może nie mieć skutków klimatu jako ekonomicznego uzasadnienia migracji – albo też mieć je, gdy na przykład dany obszar się wyludni i zbiednieje, a praca była zależna od lokalnej gospodarki. Weryfikacja takich sytuacji napotka na trudności i jeżeli przeważy perspektywa pomocowa, to rezultatem będzie i tak niekontrolowany napływ migracji.
Udzielanie schronienia uchodźcom, rozpatrywanie wniosków, deportacja imigrantów
Podejście to akcentuje przede wszystkim suwerenność państw w ich polityce imigracyjnej oraz respektowanie prawa międzynarodowego, według takiej interpretacji, że należy zezwolić wszystkim osobom poszukującym azylu na złożenie wniosków, rozpatrywać przypadki indywidualnie i niezależnie od miejsca, w którym zgłoszono wniosek o ochronę.
Wśród zwolenników tego podejścia można spotkać osoby, które uważają, że bezwzględnie należy nielegalnych imigrantów deportować lub też takie, które po okresie dłuższego pobytu na terytorium danego państwa i na przykład dobrym rokowaniu w kwestii szans na rynku pracy, skłonne są do legalizacji ich pobytu, trochę w myśl zapisów GCM. W tym gronie będą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy wzmacniania granic ogrodzeniami i systemami wykrywającymi nielegalne przekroczenia. Wspólną cechą jest tu podejście legalistyczne. Nawet uznając, że pewne zapisy prawa międzynarodowego nie są jasne i ich wypełnianie może generować większe problemy, zwolennicy tej opcji uważają, że do tego prawa trzeba się stosować.
Zwolennikami takiej postawy są i Komisja Europejska, i inne instytucje unijne, część państw europejskich, pracownicy organizacji badających migracje itd. Znajdują się wśród nich także partie centrowe, ale nie wszystkie, a także nie wszystkie partie socjaldemokratyczne w Europie. Czasami organizacje, którym zależy na bardziej otwartej migracji, opierają swoją retorykę na tym stanowisku zdając sobie sprawę z technicznych problemów dotyczących rozpatrywania wniosków i procedur powrotowych.
Na podstawie tego podejścia powstają takie propozycje, jak mechanizmy solidarności w ramach Unii Europejskiej, w ramach których państwa solidarnie mają przyjmować uchodźców, ale także wspierać się w procedurach deportacyjnych i przejmować od obciążonych migracjami krajów zarządzanie procesem deportacji, a także obecność fizyczną na terytorium swojego państwa osób objętych procedurami deportacyjnymi.
Środowisko to krytykowane jest z kilku stron. Wcześniej wymienione ugrupowania zarzucają mu oczywiście brak wrażliwości na los osób, które nie kwalifikują się do azylu, a przecież także mają trudne życie ze względów ekonomicznych. Mówi się tu o „fetyszyzacji podziału na imigrantów i uchodźców”. Zarzuca się stosowanie środków opresyjnych.
Z drugiej strony krytyka dotyczy tego, że rozwiązania legalistyczne w obecnej formie nie są dostosowane do współczesności, do globalizacji i migracji osób po całym świecie. Podkreśla się, że o azyl starają się osoby podróżujące daleko od miejsca, w których dotyka je prześladowanie, wybierając najlepsze socjalnie i ekonomicznie kraje. Do tego nieskuteczne procedury deportacyjne powodują, że duża część z tych, którzy nie mieli prawa do azylu i tak pozostaje na kontynencie europejskim.
Można też spotkać się z zarzutem hipokryzji. Takim, że chociaż Europa oferuje bardzo wysoki standard ochrony międzynarodowej, to dotarcie po tę ochronę wymaga pokonania wielu przeszkód, a nawet ryzykowania własnego życia.
Zaostrzenie przepisów imigracyjnych i zwiększenie ochrony granic, ale udzielanie schronienia uchodźcom.
To poglądy grupy, która uważa w dalszym ciągu, że osobom prześladowanym należy się ochrona, jednak obecny system wykorzystywany jest przez nielegalnych imigrantów i wymaga dostosowania. Przede wszystkim kładzie się tu nacisk na ochronę granic przed nielegalną imigracją, rozpatrywanie wniosków na przejściach granicznych i przeciwstawianie się tzw. asylum shopping. Chodzi tutaj o to, że krajem odpowiedzialnym za udzielenie schronienia powinien być pierwszy bezpieczny kraj, a nie ten, który uchodźca wybierze sobie jako miejsce docelowe.
Takie poglądy głosili kanclerz Austrii Sebastian Kurz, duńscy socjaldemokraci, brytyjscy torysi, część belgijskiej chadecji. Chodzi im o rozpoczęcie dyskusji nad zmianą prawa, bądź też interpretacji zapisów konwencji i umów międzynarodowych dotyczących uchodźców. Chociażby w kwestii tego, że należy bezwzględnie rozpatrywać wnioski, obojętnie czy szukający azylu dostał się na teren kraju legalnie czy nie. Wskazuje się na to, że zapis konwencji w sprawie uchodźców miał zabezpieczyć na przykład uchodźców politycznych, których dany kraj mógł nie chcieć wypuścić przez legalne przejścia, więc pozostawała im droga nielegalna. Dzisiaj granice Europy często nielegalnie przekraczają osoby, którym statut uchodźcy nie przysługiwałby, a przebywają w kraju trzecim.
Wobec nielegalnej imigracji środowiska te postulują zwiększenie ochrony granic, prawo do natychmiastowego odepchnięcia imigrantów nielegalnie je przekraczających, poprawienie polityki deportacyjnej, powiązanie współpracy przy deportacjach z pomocą rozwojową kierowaną do danych państw, a nawet wprowadzenie ośrodków w krajach trzecich dla osób szukających azylu, co ma odstraszyć nielegalnych imigrantów.
Krytyka, jaka spotyka ten pogląd, jest podobna do zarzutów wymienionych w poprzednim punkcie; dochodzi tutaj zarzut łamania prawa międzynarodowego, nieludzkiego postępowania, stosowania tortur, bezprawnych push-backów, a nawet odpowiedzialności za śmierć osób nielegalnie pokonujących granice.
Niezgoda na jakąkolwiek imigrację
Podejście sprzeciwiające się nie tylko masowym nielegalnym migracjom, ale też migracji legalnej. Jego zwolennicy uważają, że migracje są zagrożeniem dla tożsamości danych krajów, przekształcają kulturowo, społecznie i demograficznie ich ojczyzny. Podnoszone są też zarzuty ekonomiczne, oskarżenia, że imigracja działa na korzyść dużego biznesu, a jednocześnie obniża płace w społeczeństwie i powoduje biednienie obywateli danego kraju. Niezgoda dotyczy także imigrantów z krajów bliskich kulturowo.
Zarzuty formowane wobec tego środowiska to oskarżenia o ksenofobię i rasizm. Od strony ekonomicznej podejście to krytykowane jest za brak realizmu w kwestii współczesnej globalnej gospodarki, a także brak alternatywnej odpowiedzi na kryzys demograficzny, jakiego doświadczają kraje rozwinięte.
Polskie partie na tle powyższego podziału
Poniższa grafika nie opiera się na oficjalnych stanowiskach partii, a głosach, które można usłyszeć wśród przedstawicieli tych partii.

Lewica jest generalnie za większym otwarciem oraz poszerzaniem możliwości imigracji, część bardziej skrajnych osób neguje granice lub konieczność uzyskiwania pozwoleń na ich przekraczanie czy zmianę miejsca zamieszkania.
Wśród głosów pojawiających się w partii Polska 2050, zwłaszcza zaangażowanych w kryzys na granicy widać też głosy podobne jak na lewicy, część tego środowiska jest za utrzymaniem status quo.
Koalicja obywatelska posiada i głosy postulujące rozszerzanie kategorii zezwalających imigrantom na osiedlanie się w Europie, jak również i te głosy, w tym lidera, które widzą, że kontynent ma swoje ograniczenia społeczne, polityczne i ekonomiczne wobec masowej migracji.
Dopiero prawica jest generalnie za zaostrzaniem obecnej polityki imigracyjnej, jedynie jednak w Konfederacji słychać głosy, które samą imigrację jako taką, nawet tą legalną ekonomiczną widzą jako wyzwanie/zagrożenie.